Spis treści
Pytanie o to, gdzie nabywam plakaty do pracowni (a zasoby mam całkiem zacne) pada niemal tak obficie, jak deszcz w lipcu (czytaj: za często).
Przychodzę więc z odpowiedzią, która zaiste będzie długa jak poszukiwany ostatnio nad Wisłą wąż boa, bo kupuję niemało (za dużo) i hobbystycznie.
Z papierowych tub, w których wyrozumiały nad wyraz Pan Kurier przynosi do rąk własnych nowe nabytki, mogłabym zbudować most zwodzony.
Poniższe wybory nieskrępowane są żadnymi influencerskimi współpracami. Czysty gust, widzimisię i subiektywność. Kolejność absolutnie przypadkowa.
Wrocławska Galeria Polskiego Plakatu
Jedyne miejsce w ojczyźnie naszej, gdzie stacjonarnie można kupić plakaty z serii Polska autorstwa Ryszarda Kai. Mój number one to zdecydowanie Zadupie. Wisi sobie tenże przed drzwiami do naszego domowego WC. Z nowości upodobałam sobie Lubin, Mikstat i Chałupy, ale na Boga, nie mam już gdzie ich wieszać. Niezłośliwe wcale życzyłabym Panu Ryszardowi, żeby nie był tak twórczo płodny, bo ludzie problemy, gdzie zawiesić kolejne jego plakatowe dziecko. Najsensowniejszym rozwiązaniem byłoby wybudowanie nowego domu z odrębnym hangarem na galerię sztuki. Ja już odkładam na to hajs.
Magdalena Głodek Design
Kobieta, która maluje kobiety z niedoścignioną babską wrażliwością i uważnością. Na tyle widoczną, że nawet mąż mój rozkochał się w jej portretach, które dla jasności – wcale nie przedstawiają mnie. Tym sposobem mam w domu oprawione w ozdobne złote ramki dwie obce baby.
Prywatnie Magda jest miłośniczką zwierząt- niedawno spontanicznie zaadoptowała 10-letniego labradora, który znudził się poprzednim właścicielom. Gdyby każdy artysta był tak samo wrażliwy w życiu jak i na płótnie, mielibyśmy dookoła znacznie mniej smutnych historii…
Aleksandra Morawiak Liquid Memory Collages
Olę poznałam na genialnym wrocławskim evencie- Festiwalu Druku Nacisk, gdzie obie miałyśmy swoje stanowiska wystawiennicze. Okazało się, że obie jesteśmy perfekcjonistkami w urządzaniu wnętrz i obie – ku zgrozie naszych partnerów – lubujemy się w zakupach meblowych staroci. Dobrze, że wtedy mogłam płacić tylko gotówką, a tę miałam ograniczoną. Po “drobnych” zakupach (jakieś 5 kolaży) nie zostało mi nawet na kawę na wynos, ale wizja oprawienia w ramki nowych obrazków absolutnie mi to wynagrodziła. To chyba rodzaj choroby zawodowej, że od razu podczas oglądania świetnych rzeczy wiem, jak chcę, żeby wyglądały wykończone passe-partout i ramą.
Przepiórka Pazurem
Jeśli czujecie znudzenie skandynawskim trio kolorystycznym (biel+szarość+czerń) i dla odmiany potrzebujecie zachłysnąć się kolorową tęczą, to najlepszy adres. Malwina tworzy grafiki komputerowe przepełnione optymizmem i nasyconymi barwami. Odnoszę wrażenie, że sam Wes Andreson zagląda na Jej fanpejdż, żeby zaczerpnąć z tego źródełka nieustającej inspiracji pełnego konfetti i jednorożców. Dla nas stworzyła nową stronę www, wlepki i parę innych barwnych gadżetów.
Gigi The Astronaut
To nowa marka, w której tworzeniu mam przyjemność uczestniczyć. Dwie wrocławskie Dziewczyny – Aldona i Natalia fotografują, malują, wybierają z alchemiczną dokładnością nowości i plakaty do swojej kolekcji. Sprzedają tylko to, co same bezwarunkowo chciałyby kupić i powiesić na swoich ścianach. Ich Pies Lord okazał się nie tylko telewizyjnym hitem (wystąpił w telewizji śniadaniowej), ale zaskoczył wszystkich, gdy do wspólnych korzeni z nim przyznał się sam Pan Marcin Prokop ?
Just Ilust by Justyna Małczak
Historia Justyny to spełnione american dream wielu dziewczyn pracujących w korpo. Uciekła stamtąd, by malować akwarele i założyć swoją galerię sztuki. Udało się – prowadzi swój sklepik pełen cudowności w Krakowie o idealnej nazwie „Ładniej”. Jej konikiem są owady – i o ile w życiu codziennym ja nieszczególnie ekscytuję się stawonogami, tak te spod jej pędzla są genialne- na tyle, że chciałabym wyglądać równie ekscentrycznie i kolorowo jak one ?
Dla siebie wybrałam wieloryba (wiadomo), dwa żuki z kwiatami i ważkę. Nie sądzę, żeby to był finisz.
Justyna maluje na zamówienie także portrety zwierzaków ze zdjęć – poniżej Figa- seter angielski.
HugTheStuff
Znalezienie plakatu, który będzie można powiesić w łazience, okazało się dla mnie nie lada wyzwaniem. Podołałam, choć początkowo typowo kibelkowe klimaty mnie srogo przeraziły. Potem szczęśliwie trafiłam na stronę Sylwii – niezwykle spójną, jasną i czytelną. I voila! Czarno-białe plakaty z meduzą, wielorybem (tak, tak, again) i złotą rybką, która wcale nie jest złota, zdobią brzeg mojej wanny. Goście pytają, czy mi się chce ciągle je zdejmować (przed kąpielą) i stawiać z powrotem. No jasne! To już rytuał.
Merely Susan
Najmłodsza z całej zacnej plejady wszystkich wyżej przedstawionych artystów. Zuzia jeszcze studiuje, a wolny czas spędza…na prowadzeniu własnej firmy. Tworzy nie tylko autorskie plakaty i grafiki metodą akwareli, ale też logotypy dla firm, identyfikacje wizualne marek na zamówienie oraz absolutnie fantastyczne…pościele! Bardzo podobają mi się jej ilustracje z serii botanicznej (paprotka i monstera!) oraz te dedykowane specjalnie dla dzieci: liski, ptaszki i króliczki. Mogłaby rysować obrazki do bajek.
Podsumowując- nie sądzę, żeby to był koniec. Część dalsza obowiązkowo nastąpi, bo lista sklepów z fajnymi plakatami jest bez endu, a kolejne paczki z wydrukami są już w drodze. Może powinnam zacząć na InstaStories nagrywać Dni Kuriera i openboxy? Dzisiaj przykładowo doszły do mnie buty. W wieloryby.